Tytuł: Nawałnica Mieczy Stal i Śnieg
Autor: George R.R. Martin
Cykl: Pieśń Lodu i Ognia
Tom: 3
Ilość stron: 736
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ocena: 7-/10
Stal i Śnieg opisuje wydarzenia, które mają miejsce w trakcie i krótko po bitwie nad Czarnym Nurtem. W porównaniu do Starcia Królów, a nawet Gry o Tron fabuła powieści znacznie przystopowała i stała się wręcz nużąca. W niewielu momentach książki doświadczymy jakiegokolwiek zwrotu, czy przyśpieszenia akcji. Emocji dostarczą nam wątki Tyriona w Królewskiej Przystani i Jamiego, który zawierając układ z Catlyn wyruszył z niewoli by w ramach wymiany lady Stark odzyskała córki. Dość irytującymi postaciami stali się Bran i Arya Stark, u których po raz kolejny nic się nie dzieje, natomiast za wąskim morzem Daenerys zaczyna powoli przystępować do walki o tron zdobywając m.in. porządną armię niewolników.
O ile w poprzednich częściach nie przeszkadzało mi to sławne uśmiercanie bohaterów przez Martina tak w trzecim tomie Pieśni Lodu i Ognia zaczyna to być dla mnie emocjonalne przeżycie. W postaciach zachodzą zmiany, u niektórych marzenia, cele, plany zmieniają się o 180 stopni (no dobra może o 90) i kiedy już zaczynam lubić jakiegoś bohatera nagle się okazuje, że w jednym zdaniu zginął od miecza.
Pomimo, że książka zaliczana jest do fantasy, a jak wiemy w tym gatunku często rządzi magia czy mityczne stworzenia, to w niewielkim stopniu, a wręcz namacalnym, w Nawałnicy Mieczy doświadczymy właśnie magii. Krainą Siedmiu Królestw włada miecz i honor - to już wiadomo, ale odkąd ostatnia z Targaryenów została matką smoków, czytelnik ma wielką nadzieję, że wątek związany z magią wreszcie zostanie bardziej rozbudowany i myślę, że właśnie tak się stanie, bo smoki rosną w siłę i, jak już zauważyłam w fabule, są świetną kartą przetargową i przestrogą dla wrogów.
Stal i Śnieg opiera się głównie na knuciu i obmyślaniu strategi przez bohaterów, generalnie fabuła jest bardzo statyczna i nudna. Jak już pisałam miejscami akcja zaczyna się zagęszczać ale jak na tak obszerną książkę to trochę za mało. Powieść czyta się naprawdę dobrze, sprawnie, bo tekst i język jest jak zwykle przystępny dla czytelnika lecz w porównaniu do poprzednich części jest dość marnie, jednak myślę że ta część jest tylko preludium do Złota i Krwi, w którym Martin przygotował coś naprawdę zaskakującego i dynamicznego.
Podsumowując trzeci tom (a raczej połówka trzeciego tomu) Pieśni Lodu i Ognia jest najsłabszą z dotychczasowych części. Pod względem fabularnym i tempem akcji jest marnie, ale za to bohaterowie ratują ogół powieści. Pomimo tego, że Stal i Śnieg w moich oczach wydała się słaba z przyjemnością zabiorę się za za Złoto i Krew, bo myślę, że czeka tam niemała niespodzianka.
O ile w poprzednich częściach nie przeszkadzało mi to sławne uśmiercanie bohaterów przez Martina tak w trzecim tomie Pieśni Lodu i Ognia zaczyna to być dla mnie emocjonalne przeżycie. W postaciach zachodzą zmiany, u niektórych marzenia, cele, plany zmieniają się o 180 stopni (no dobra może o 90) i kiedy już zaczynam lubić jakiegoś bohatera nagle się okazuje, że w jednym zdaniu zginął od miecza.
Pomimo, że książka zaliczana jest do fantasy, a jak wiemy w tym gatunku często rządzi magia czy mityczne stworzenia, to w niewielkim stopniu, a wręcz namacalnym, w Nawałnicy Mieczy doświadczymy właśnie magii. Krainą Siedmiu Królestw włada miecz i honor - to już wiadomo, ale odkąd ostatnia z Targaryenów została matką smoków, czytelnik ma wielką nadzieję, że wątek związany z magią wreszcie zostanie bardziej rozbudowany i myślę, że właśnie tak się stanie, bo smoki rosną w siłę i, jak już zauważyłam w fabule, są świetną kartą przetargową i przestrogą dla wrogów.
Stal i Śnieg opiera się głównie na knuciu i obmyślaniu strategi przez bohaterów, generalnie fabuła jest bardzo statyczna i nudna. Jak już pisałam miejscami akcja zaczyna się zagęszczać ale jak na tak obszerną książkę to trochę za mało. Powieść czyta się naprawdę dobrze, sprawnie, bo tekst i język jest jak zwykle przystępny dla czytelnika lecz w porównaniu do poprzednich części jest dość marnie, jednak myślę że ta część jest tylko preludium do Złota i Krwi, w którym Martin przygotował coś naprawdę zaskakującego i dynamicznego.
Podsumowując trzeci tom (a raczej połówka trzeciego tomu) Pieśni Lodu i Ognia jest najsłabszą z dotychczasowych części. Pod względem fabularnym i tempem akcji jest marnie, ale za to bohaterowie ratują ogół powieści. Pomimo tego, że Stal i Śnieg w moich oczach wydała się słaba z przyjemnością zabiorę się za za Złoto i Krew, bo myślę, że czeka tam niemała niespodzianka.
rzadko trafiałam do tej pory na reccenzje którejś z dalszych części Gry o tron... Mam Martina dopiero w dalszych planach, ale dobrze wiedzieć, że nie wszystkjie części prezentują ten sam genialny poziom :)
OdpowiedzUsuńJa jestem dopiero na etapie "Gry o tron" ale już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam następne części :)
OdpowiedzUsuńPzdr Świątecznie :)
Ja na razie zatrzymałam się tylko na obejrzeniu serialu, ale bardzo mnie korci sięgnąć po książki
OdpowiedzUsuńwww.ujrzec-slowa.blogspot.com
Kurczę! Muszę w końcu znaleźć czas aby zabrać się za tą serię :P
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że jest to najsłabsza część z dotychczasowych ... a także jeśli chodzi o całość. Grę o tron pochłonęłam, od razu po niej pożarłam Starcie królów, na deser zaserwowałam sobie Stal i Śnieg i dostałam wielkiej niestrawności, która trwała ohoho! Dopiero po ponad 3 latach wróciłam do serii i ... olaboga! .. dzieje się w następnych częściach, i to jak!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Mam zamiar właśnie wypożyczać, choć mam nadzieję, że mi spodoba się bardziej. ;) Znów sporo czytania przede mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Warto byłoby przeczytać, ale czy ja dotrwam do końca - tego już nie wiem. :)
OdpowiedzUsuń