niedziela, 13 kwietnia 2014

Relacja ze spotkania autorskiego z Bartkiem Basiurą [Pierwszy Literacki Tour]

Wieczory autorskie są bardzo pożądanym przedsięwzięciem przez fanów. Spotkanie z autorem, rozmowa o książkach, moc emocji, pozytywna energia i ludzie, to wszystko sprawia, że człowiek zaczyna się uzależniać od owych spotkań i, co za tym idzie, poszerzać swoje horyzonty o nowe doświadczenia.

Bartłomiej Basiura to młody ( ur. 1991 r. w Ornontowicach), polski pisarz, mający na swoim koncie aż cztery książki. Najnowsza ( a raczej stara tyle, że wydana na nowo przez Novae Res) jest Zamknięta Prawda - thriller osadzony w polskich realiach, z którą autor wyruszył w pierwszy literacki tour po Polsce.


Literacki Tour odbył się w marcu w ośmiu miastach zaczynając w rodzinnych Ornontowicach Basiury i kończąc wielkim finałem w Krakowie. Miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu w Warszawie w klubokawiarni MiTo art.cafe.books. Miejsce w dobrej lokalizacji, blisko metra, więc każdy bez problemu trafił na miejsce. Kawiarnia podzielona była na dwie części – część wydzieloną na spotkanie i część dla reszty gości nieuczestniczących przedsięwzięciu – obawiałam się czy w tym natłoku ludzi i hałasu będzie można cokolwiek usłyszeć z ust autora jak i prowadzącego. Ku mojemu zaskoczeniu nie miało to miejsca, pomieszczenie wyznaczone na spotkanie miało bardzo dobrą akustykę.

Na spotkanie przybyła spora liczba osób, przez co było mało miejsca jednak nie zauważyłam żeby ktokolwiek stał – każdy miał swoją pufę - i nie było to w żadnym wypadku uciążliwe, nawet bym powiedziała, że wygodne. O ile komfort w siedzeniu miałam to niestety dyskomfort odczuwałam wśród ludzi, jacy się tam zjawili. Ciągłe jęki, piski, rozmowy, a nawet gwizdanie zdarzały się nagminnie, a takie zachowanie jest nader niestosowne oraz pokazuje brak szacunku dla gościa. Rozumiem, że ludzie byli młodzi i roznosiła ich energia, jednak trochę kultury by się przydało.

Rozmowa z autorem była specyficzna, nie była broń boże nudna tylko była po prostu… zwykła. Prowadzący zadawał typowe, sztampowe pytania, z których niewiele mogłam się dowiedzieć o samej książce, ale o wydaniu książki, co go skłoniło do pisaniu, czemu taki, a nie inny gatunek, co zamierza pisać itp. Najwyraźniej prowadzący nie zapoznał się z książką (to nie tylko moje przypuszczenia, ale i pewnej pani, ale o tym zaraz), a jego stosunek do rozmówcy był dziwny. Zadając swoje pytanie, tak jakby recytując z kartki, nie czekał na odpowiedź, ani nie patrzył na swojego interlokutora, spoglądał gdzie indziej i miało się wrażenie, że wręcz nie słuchał Basiury. Szkoda, bo rozmowa przez taki szczegół znacząco straciła na odbiorze. Sam autor wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Miły, sympatyczny, błyskotliwy i inteligentny to pierwsze, co mi się nasuwa na usta. Swoim urokiem i humorem „ratował” rozmowę, przez, co dużo przyjemniej jej się słuchało. W ogólnym rozrachunku wszystko wypadło nieźle.

Kiedy przyszła pora na pytania od fanów zdążyły paść bodajże trzy lub cztery. Niestety nie zdążyłam zadać swojego, lecz cóż nie było na tyle istotne bym nie mogła spać po nocach, a dlaczego się zapytacie? Już tłumaczę. Pewna Pani wylała z siebie nutę krytyki odnośnie prowadzącego i kilku spostrzeżeń do autora odnośnie książki. Otwarcie mówiąc, że prowadzący nie przeczytał książki (ona tak i bardzo jej się podobała), że zadaje ogólne pytania i pomylił kilka faktów, skutecznie przeświadczyła mnie o moich obawach, o których pisałam wyżej. Prowadzący się zmieszał, autor wyszedł obronną ręką satysfakcjonująco odpowiadając na wszelakie pytania od Pani i niestety po tym wydarzeniu zadawanie pytań zostało zakończone.

W przerwach pomiędzy dyskusją z Bartłomiejem Basiurą miał miejsce recital Karoliny Jarzyńskiej, uczestniczki znanego i lubianego programu muzycznego The Voice of Poland, który nadawał spotkaniu świetnego klimatu, nie do opisania zwykłymi słowami.  Myślę, że każdego z uczestników poruszył jej piękny głos i aranżacje znanych wszystkim utworów.


Przystanek w Warszawie Pierwszego Literackiego Tour’u Zamkniętej Prawdy wypadł dobrze. Spotkanie miało kilka mankamentów, jednak w mojej ogólnej ocenie nie przeważały i szczerze mówiąc wybrałabym się na kolejne. Przesympatyczny autor, dość komfortowe miejsce, klimat, recital, to składowe wydarzenia kulturalnego pozostawiające w pamięci miło spędzony czas .






Artykuł pierwotnie ukazał się na portalu:

2 komentarze:

  1. Spotkania autorskie to ciekawa rzecz, sam również często bywam.
    Pozdrawiam Michał

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ważny, pomaga mi się rozwijać i motywować do dalszego działania więc zostaw proszę ślad po sobie :)