Autor: Pierce Brown
Cykl: Red Rising Trilogy
Ilość stron: 428
Wydawnictwo: Drageus Publishing House
Darrow jest heldiverem wydobywającym pod powierzchnią marsa
helium-3, niezbędny surowiec do terraformacji tejże planety. Przynależy do
koloru czerwonego, który został wysłany po to by umożliwić migrację społeczeństwa
z przeludnionej już ziemi. Przygotowując planetę dla przyszłych osadników Czerwoni
harują w pocie czoła, głodują i ciągle są pod kontrolą Złotych - rasie panów. Podczas
święta lauru, które po raz pierwszy od bardzo dawna wygrał klan Darrowa
(Czerwoni podzieleni na klany stają do rywalizacji o laur, kto wydobędzie
więcej helium-3 wygrywa jedzenie będące pożądane z racji skąpych przydziałów
żywnościowych) następuje splot wydarzeń budzących w młodym heldiverze chęć
buntu. Niedługo potem okaże się, że świat, jaki dotąd znał Darrow jest zupełnie
inny, zakłamany…
Red Rising zawiera w sobie wiele najróżniejszych elementów.
Na pierwszy rzut oka widać, że autor w swojej powieści czerpał garściami od
kolegów po fachu. Wśród najbardziej rzucających się w oczy inspiracji jest
między innymi Gra Endera, Harry Potter jak i kultowe już służące wielu
autorom, jako kopalnia wiedzy i tła Igrzyska Śmierci. W swojej książce
autor zawarł również elementy starożytne głównie czerpiąc z cywilizacji
rzymskiej i greckiej. Tak, więc o
oryginalności niestety nie ma tu mowy jednak pomimo tych wszystkich elementów
zaczerpniętych od innych książka nadal jest interesująca.
Akcja powieści jest dynamiczna z tendencją wzrostową. O ile
na początku jest dość statycznie to im bliżej końca tym bardziej fabuła nabiera
tempa. Cała powieść jest przewidywalna,
lecz autor potrafi zaskoczyć czytelnika w najmniej spodziewanych momentach. Czytając książkę wielu rzeczy jak i spraw
domyśliłam się wcześniej niżby autor zdążył napisać. Niestety nie uświadczymy tu
większej filozofii czy przesłania autora, a podejście socjologiczne w moim
mniemaniu powinno być trochę większe.
Bohaterowie wykreowani są całkiem nieźle. Każdy z nich ma
charakterystyczne cechy, nie są płytcy, a niektórzy z nich wchodzą w interakcję
z czytelnikiem zyskując jego sympatię lub niechęć. Oczywiście całkiem wyraźnie widać podobieństwa
pomiędzy bohaterami Red Rising, a bohaterami z powieści inspirujących autora,
jednak w połączeniu z kilkoma dodatkowymi zabiegami Browna wobec swoich postaci
nie razi to w takim stopniu by przerwać lekturę.
Będąc obiektywną Złota Krew to średni debiut. Widoczne gołym
okiem czerpanie z klasyków i modnych dzieł kilkunastu ostatnich lat nie było
zbyt mądrym posunięciem, jednakowoż dodatkowe zabiegi autora, umiejętność
poprowadzenia wartkiej akcji i kilka sytuacji zaskakujących czytelnika w
ogólnym rozrachunku czyni książkę interesującą. Nie powiem powyższa pozycja
wciągnęła mnie i jestem ciekawa, co dalej się wydarzy (ostatnie 40 stron jest
bardzo kluczowe), jednak na myśl, że po raz kolejny autor zaserwuję mi odgrzanego kotleta z kilkoma dodatkami średnio mi się uśmiecha. Ogólnie rzecz
biorąc książka ma potencjał i myślę (patrząc po końcówce książki), że coś
podobnego się już nie wydarzy. Powyższą
pozycję w szczególności mogę polecić fanom Igrzysk Śmierci.
Mimo tego, że chwilami naprawdę widziałam spore odniesienie się do innych książek i powielanie schematów.. to zupełnie mi to nie przeszkadzało - aż sama sobie się dziwię, bo zazwyczaj niezmiernie działa mi to na nerwy. Jednak w tym przypadku było zupełnie na odwrót i sama nie wiem czemu, ale Red Rising bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam tak samo! Starałam się napisać recenzję obiektywnie, a nie emocjonalnie choć w sumie wyszło pół na pół. Jednak mam nadzieję, że przekazałam co miałam przekazać :)
Usuńkolejna mimikra :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to taki troszkę można powiedzieć "zlepek" innych książek :> Ale i tak bardzo chętnie bym ją przeczytała i sama się przekonała ;)
OdpowiedzUsuńSkoro jest to zlepek książek, które mi się spodobały, więc może ta książka przypadnie mi też do gustu.:)
OdpowiedzUsuńWprawdzie książka była o szkole dla złotych, ale to tylko pierwszy tom. Tak więc porównania do Gry Endera i Harrego Pottera tutaj się kończą. Ja bym tę książkę porównał bardziej do Konrada Wallenroda, bo taką rolę przyjął Darrow. Ja wysłuchałem książki po angielsku (nie ma niestety jeszcze polskiego audiobooka) i ogromne wrażenie zrobiła na mnie pieśń na samym końcu wraz z muzyką. Pojawia się ona na początku śpiewana przez żonę Darrowa. Naprawdę oddaje nastrój.
OdpowiedzUsuńRecenzja audiobooka:
http://audioksiazki.blogspot.com/2014/07/pierce-brown-red-rising.html