Autor: Peter Grimsdale
Gatunek: thriller, sensacja, akcja, gra, wojna
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 416
Ocena: 7/10
Ja i gry mamy się ze sobą bardzo dobrze. Szczególnie tak
zwane strzelanki zajmują specjalne miejsce w moim sercu. Szczerze powiedziawszy
moja przygoda zaczęła się bardzo dawno temu, kiedy to Internet brało się
podłączając specjalny kabel do telefonu stacjonarnego (oczywiście bez wiedzy
rodziców) i płaciło się niebagatelną kwotę za 15 minutową partyjkę CS’a w
sieci. W dobie nowoczesności komputerów i starszego brata byłam zmuszona grać
jedynie w męskie gry, gdyż kucyków i salonu piękności nie można było uświadczyć
na szklanym ekranie połączonym z pudłem, kawałkiem maszyny do pisania i czegoś,
co potocznie nazywa się szczurem czy inną fretką. Nigdy nie miałem tego za złe,
co więcej ja uwielbiałam te gry i do dnia dzisiejszego kontynuuję moje wpojone
przez tamte czasy pasje. Powinnam dodać
jeszcze, że kiedyś z Battlefieldem było mi nie po drodze. Od zawsze wolałam
Call of Duty i Medal of Honor, ale jednak bardziej CODa, do czasu, kiedy z
komputera przeniosłam się na konsolę, a szczura zamieniłam na jakiegoś PADalca.
Odkąd posiadam konsolę doceniam i daję szansę każdej strzelance - co więcej okazało się, że od jakiegoś czasu
COD i Battlefield są na podobnym poziomie, więc gram i w jedną i w drugą, bawiąc
się równie przednie. Tak, więc kobieta zmienną jest, a morał z tego jest taki,
że nie należy być uprzedzonym do serii. Ot taki refleksyjny wstęp do recenzji .
Laszlo Kovic dowodzi chińsko-amerykańsko misją na granicy
Chin z KRLD mającej na celu przejęcie północnokoreańskiego programisty. W
założeniu wszystko było przemyślane i dopięte na ostatni guzik, powodzenie
misji miało 100% pewności. Jednak ktoś zabija członków załogi Kovica, a jemu
cudem udaję się przeżyć i uciec do Szanghaju. Szybko okazuję się, że ktoś
ponownie próbuję go zabić, co więcej na celowniku mają go też chińskie służby
bezpieczeństwa. Wbrew swojemu dowódcy i rządowi montuje własny zespół i odkrywa
spisek, który może pogrążyć świat w kolejnej wojnie.
Wszyscy wiemy jak to jest z książkami na podstawie gier,
prawda? Zazwyczaj nie są one górnych lotów, a nastawione głównie na zysk. Odliczanie
do wojny jest inne. Zaskakująco dobre i treściwe. Co ciekawe książka z
fabułą gry powiązania nie ma, oprócz oczywiście miejsca akcji – Szanghaju, więc
spokojnie każdy ją może przeczytać i delektować się jej zawartością bez obawy,
że coś mu umknie, bo nie zapoznał się grą o tym samym tytule.
Peter Grimsdale umie pisać, to trzeba mu przyznać. Ma lekkie
pióro i potrafi zainteresować czytelnika swoim pomysłem. Warto tu zaznaczyć, jako
że fabuły nie są ze sobą powiązane autor miał pełną dowolność, co do swojej
historii osadzonej w realiach Battlefielda. Mając szerokie pole do popisu Grimsdale
dał sobie radę i stworzył niebanalną powieść akcji, która zdecydowanie spełni oczekiwania
czytelnika.
Odliczanie do wojny ma pewien istotny mankament, a mianowicie
przeskoki w akcji. Nie jakieś duże, ale za to niezwykle irytujące.
Zapowiadająca się ciekawie walka jest walką, ale bez walki. Już śpieszę
tłumaczyć. Autor serwuję nam scenę przed walką, pełna gotowość bohaterów do jatki,
nagle ucina i dalej opisuje wydarzenia tuż po walce, czyli wtedy, gdy krew już
zasycha na ziemi, a nie lata w powietrzu wraz z zębami i niekiedy innymi
częściami ciała. W takich momentach ciśnienie mi podchodziło do góry i miałam
ochotę napisać maila do autora, że przecież Battlefield jest brutalną, wojenną
grą, a on sobie oszczędził opisów rozlewu krwi w swojej książce spod znaku
Battlefielda. Niepojęte.
Battlefield 4. Odliczanie do wojny to kawał zaskakująco dobrej
literatury, który jednocześnie jest najlepszą książką z uniwersum gier, jaką
miałam okazję przeczytać. Ciekawi bohaterowie, wartka akcja pozbawiona zbędnych
opisów zachęca do sięgnięcia po tę lekturę. Niepowiązana z grą fabuła jest
kolejnym, dobrym argumentem by zapoznać się tą książką nawet, jeżeli nie miało
się okazji grać w wersję cyfrową na konsoli czy komputerze. Mankamentem mogą
być przeskoki w akcji, które ograniczają rozlew krwi na kartach powieści, co
jednocześnie jest sprzeczne z założeniem gier spod szyldu Battlefielda i innych
strzelanek.
Takie wojenne książki nie są chyba dla mnie, ale chętnie zakupię ją mojemu bratu, który ubóstwia takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńmój szwagier od pewnego czasu mówi tylko o tym :)
OdpowiedzUsuń