Autor: Emmy Laybourn
Seria: Monument 14
Gatunek: Fantastyka
Ilość stron: 344
Wydawnictwo: Rebis
W dzisiejszych czasach literatura postapokaliptyczna, utopie
i dystopie są bardzo popularne. Autorzy dwoją się i troją by wymyślić coś
nowego w tym temacie, a niektórzy wprost przeciwnie, nie porywają się na nic
innowacyjnego, serwując czytelnikom odgrzewanego kotleta i oczekują fanfarów za
swoje dzieło. Jak więc jest z Monumentem 14 autorstwa Emmy Laybourne? Lepiej
niż zakładałam.
Nad miastem Monument w stanie Colorado wystąpiły opady
potężnego gradu, które jak się okazuje są tylko przedsmakiem tego, co zrobiła
ze światem broń biologiczna. W drodze do szkoły na autobusy szkolne spada
potężny opad grud lodu, które w konsekwencji zmuszają uczniów do skrycia się w
hipermarkecie. Bez dorosłych, bez kontaktu ze światem i traumami po wypadkach
gradobicia muszą sami poradzić sobie w wielkim molochu. Tworzą rodzinę, małą
społeczność, różnorodną pod względem wieku, charakteru i stopnia w hierarchii
popularności. Kilkanaścioro dzieci. Jeden supermarket. Milion rzeczy, które mogą
pójść źle.
Powiedzcie szczerze, kto z Was nie chciał kiedyś zostać sam w
zamkniętym hipermarkecie? No właśnie – każdy. Taki właśnie los spotkał grupę
dzieciaków z Monumentu. Mogłoby się wydawać, że jest to spełnienie marzeń.
Szaleństwa pomiędzy półkami, wyścigi koszyków, zabawa nowymi gadżetami i
obżarstwo przepysznym jedzeniem. Jednak w obliczu skażenia biologicznego nie
jest tak wesoło jakbyśmy sobie to wyobrażali. Bohaterowie książki są
przerażeni, nie mają kontaktu ze światem, wiedzą jedynie tyle, że ludzie giną,
a oni mogą być jednymi z ostatnich, którzy przeżyli. Co więc z rodziną, co z
sąsiadami i wrogami pozostawionymi na zewnątrz? Nastolatkowie zdają sobie
sprawę z zagrożenia jednak dzieci nie do końca są świadome, tego, co się
dzieje. Nie dość, że trzeba myśleć o przetrwaniu to jeszcze dbać o młodszych i
opiekować się nimi. Z czasem bohaterowie stali się rodziną i społecznością,
wspierającą się nawzajem i myślącą o przyszłości i sytuacji poza sklepem.
Główny bohater, i zarazem narrator, jest licealistą, jednym
z najstarszych w hipermarkecie. W życiu szkolnym nie był popularny, przystojny
czy w ogóle wyróżniający się na jakimkolwiek polu. Zazwyczaj w książkach z
gatunku postapokaliptycznego tacy bohaterowie, ofiary losu, są kreowane na wybitnych,
tych, którzy nagle stają się bohaterami, zbawcami, mają niesamowite moce i mogą
wszystko. Co zaskoczyło mnie w Monumencie 14 to to, że właśnie
Laybourne nie wyróżniła ciamajdy na tle innych, a każdą z postaci umieściła na
równi tak, aby tworzyli zgrany team. Pomimo, iż Dean jest narratorem, nie jest on
najważniejszy. Obserwując innych, opowiada nam o nich dość dokładnie, więc mamy
panoramiczny widok na ich małą społeczność, a nie jak to zazwyczaj bywa uczucia
i przygody tylko jednego bohatera. Wielki plus.
Najważniejszą wadą tej książki jest wątek braterskiej
miłości Deana i Alexa. Zapowiadał się naprawdę obiecująco, jednakże w kolejnych
etapach powieści stawał się coraz bardziej sztuczny, aż przekroczył górną
granicę plastiku i stał się denerwujący. Nie wiem, dlaczego tak się stało, być
może w kolejnej części zostanie lepiej pociągnięty, ale wydaje mi się, że w Odciętych
od Świata autorka skupiła się na innych rzeczach i nie wykorzystała należycie
potencjału tego wątku, przez co stał się wymuszony.
Różnorodność charakterów, jakie zaserwowała nam w swojej książce
Emmy Laybourne nie pozwala na nudę. Książka jest zabawna, bohaterowie
błyskotliwi, a sytuacja poważna. Z takiego miksu musi wyjść coś dobrego, i
rzeczywiście tak jest. Podczas czytania książki naprawdę świetnie się bawiłam,
nawet trochę zżyłam się z bohaterami i nie żałuję żadnej minuty, którą
poświęciłam tej pozycji.
Monument 14. Odcięci od świata napisana jest lekkim przyjemnym
językiem. Na jej lekturę nie poświęcimy więcej niż jeden dzień, za to jeszcze
przez jakiś czas w naszej głowie będą wirowały myśli związane z tą książką.
Powiem szczerze, nie oczekiwałam za dużo od tej pozycji, jednak się pomyliłam. Dzieło
Laybourne nie jest w żadnym wypadku innowacyjne jednakże swoją zawartością mnie
powaliło. Nie wiem czy byli to bohaterowie, styl autorki, fabuła, może wszystko
naraz, nie wiem, ale jedno jest pewne - po
prostu chcę więcej.
Recenzja pierwotnie opublikowana na portalu:
Jestem zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Bardzo się cieszę, warto :)
UsuńUwielbiam tego typu książki, choć przyznam, że przeczytałam ich tyle, że mi się przejadły. Jednak ta brzmi trochę inaczej. Muszę ją przeczytać, jest tak bardzo w moim stylu. I lubię też bardzo, jak bohaterowie są różnorodni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
lustrzananadzieja.blogspot.com
Mi też się przejadły i podeszłam do tej książki dość sceptycznie, niemniej było warto :)
Usuńbardzo mnie zachęciłaś tą recenzją :)
OdpowiedzUsuńhttp://eye-shadoow.blogspot.com/
Warto :)
UsuńŚwietna książka, nie spodziewałam się, że taka młodzieżówka będzie w stanie mnie "porwać" :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Gone, a ta książka bardzo mocno mi się z nią kojarzy. Fajnie by było zostać na noc w supermarkecie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Nie wiem jak ta książka ma się do GONE, bo niestety nie czytałam :)
UsuńYyyyyyyyy... chyba nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie,
Michał
Książka krótka warto spróbować :)
UsuńZ jednej strony mnie mocno ciekawi jako świeższe spojrzenie na dystopię. Z drugiej strony każdy recenzent wynajduje coraz to nowsze wady :(
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie na konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/06/klub-karmy-czesc-2-wraz-z-tematyczna.html – krótki termin, dlatego informuję osobiście :)
Czyta się dobrze, ale idealna nie jest :)
UsuńJestem zdecydowanie na tak. Podobała mi się i już się nie mogę doczekać kontynuacji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://www.blaskksiazek.pl
Książka z nietypową fabułą... martwię się jednak, że będzie za dużo lania wody, które ,mnie osobiście, bardzo drażni.
OdpowiedzUsuńwww.natalia-simply.blog.onet.pl